„Żywią i bronią" to hasło umieszczane na sztandarach organizacji chłopskich najlepiej oddaje postawę ludności wiejskiej w okresie Powstania Styczniowego. W pamiętniku Bronisława Deskura znajdujemy fragment dobitnie obrazujący patriotyzm chłopów: ''Stojąc we wsi Grządka na Kurpiach tydzień przeszło gdzie musztrowaliśmy zebranych już ludzi, objedliśmy gromadę zupełnie. Posłał Mystkowski do Wójta, aby obliczył, co się gromadzie należy za wyżywienie żołnierzy, lecz ten przyszedłszy, skoro dowiedział się o co chodzi i z oburzeniem odpowiedział: ''Cóż to chcecie nam płacić , czyż to nie nasz obowiązek, dzieci własne żywić, czy my nie tacy Polacy jak wy, żebyśmy mieli brać pieniądze za marną strawę, kiedy wy życie dajecie dla Polski.'' Uściskaliśmy poczciwego Kurpia, a łza serdeczna która cisnęła się nam do oczu była mu zapłatą.... Gdyby była broń, cała ludność kurpiowska stanęłaby pod bronią, nie trzeba było jej werbować.
Kurpie przyjmowali nas wszędzie z otwarty sercem i chętnie dzielili się wszystkim, co sami mieli." Należy dodać, że w oddziale ostrołęckim (działający na terenie powiatu ostrołęckiego) większość stanowili miejscowi chłopi. Zmieniali się dowódcy, odchodzili bądź ginęli w walce, natomiast trzon oddziału stanowiła miejscowa ludność, która stale ochotniczo zasilała szeregi powstańcze.
Kurpie przyjmowali nas wszędzie z otwarty sercem i chętnie dzielili się wszystkim, co sami mieli." Należy dodać, że w oddziale ostrołęckim (działający na terenie powiatu ostrołęckiego) większość stanowili miejscowi chłopi. Zmieniali się dowódcy, odchodzili bądź ginęli w walce, natomiast trzon oddziału stanowiła miejscowa ludność, która stale ochotniczo zasilała szeregi powstańcze.
A w kwestii „bronią" to chłopi nie tylko stanowili szarą masę szeregowych w oddziałach
powstańczych, niektórzy w drodze awansu, po zdobyciu doświadczenia i opanowaniu trudnej sztuki wojennej zostawali podoficerami i oficerami. Tak było z Łukaszem Podbielskim urodzonym w Gniazdowie, powstańcem walczącym pod dowództwem Padlewskiego, Zameczka i Mystkowskiego. Były też przykłady samodzielnego organizowania się przez chłopów i podejmowania działań bez przywództwa oficerów. Mam na myśli chłopów z okolic Ostrołęki, którzy uzbrojeni w kosy i kije zaplanowali zajęcie koszar gdy wojsko wyruszy przeciwko powstańcom a pozostaną w nich tylko służby dyżurne i wartownicy (w ostateczności do tego nie doszło). Również cywilni mieszkańcy Nagoszewa przyczynili się znacząco do sukcesu w bitwie rozgrywającej się nieopodal ich wioski 151 lat temu. Jak do niej doszło i jaki miała przebieg wiemy dość dokładnie dzięki spisanym relacjom uczestników i raportom dowódców.

Po rozbiciu przez moskali oddziału ostrołęckiego pod Łączką (23.05.1863r) i śmierci dowódcy ppłk Karola Fryczego..." zdołał Dąbkowski przy pomocy porucznika kosynierów Kirchnera, kapitana Broniewskiego i porucznika strzelców Lipowskiego zebrać ponownie tegoż dnia jeszcze rozbitą piechotę. W kilka dni później Dąbkowski opuścił powstańców rzekomo z powodu słabości, a dowództwo po nim objął Maksymilian Broniewski, były uczeń szkoły wojskowej w Cuneo, niedawno z więzienia moskiewskiego zbiegły."
Oddziały pod dowództwem Broniewskiego, w połączeniu z oddziałem zabużańskim Ludwika Lutyńskiego, obozując w Jarząbce, dnia 2 czerwca zawiadomione zostały, że moskale w sile trzech rot piechoty, szwadronu huzarów i 50 kozaków wyruszyli przeciw nim z Ostrołęki. Zwinięto pospiesznie obóz i wymaszerowano nocą w stronę lasów ostrowskich, oddziały stanęły w lesie pod Nagoszewem, gdzie dowódcy myśląc że są bezpieczne nawet nie nakazali rozstawić pikiet. Wkrótce zostały wytropione i zaatakowane przez kozaków. Wówczas jedyną wolną drogą wycofały się w kierunku Nagoszewa gdzie wpadły w zasadzkę piechoty moskiewskiej, rozłożonej w zbożach i zaroślach.; „Broniewski poddawszy tył z kawaleryją, uszedł do lasu, pozostawiając strzelców i kosynierów własnemu przemysłowi. Kosynierzy zachwiali się zrazu, lecz parci przez miejscowych chłopów, Kurpiów, którzy w kije uzbrojeni przybyli z pomocą, dziarsko rzucili się w zboża na Moskali. Równocześnie Feliks Szymański, świeżo zbiegły z Ostrołęki do oddziału trębacz od huzarów, zatrąbił sygnał moskiewski na odwrót. Wówczas kapitan moskiewski poddał tyły, a kosynierzy, prowadzeni przez Masłowskiego i Zduńczyka, z krzykiem poczęli rąbać uchodzących, kładąc mnóstwo trupa. Za uchodzącymi rzucił się rotmistrz Kożuchowski z kosynierami Lutyńskiego i wpadł na broniących się w Nagoszewie moskali, lecz ranny ciężko (zmarł później z ran), wyniesiony został z pola walki przez świeżo zaciągniętego 18-letniego ochotnika Michała Wilhelma". Wtedy dowództwo nad atakującymi kosynierami objął ksiądz Rostkowski, Bernardyn z Pułtuska. Ponieważ moskale zawzięcie bronili się w zabudowaniach chłopskich, podpalono je, a co najważniejsze zrobili to ich właściciele, gospodarze z Nagoszewa: Maciej Kozieł, Łukasz i Jan Stelmaszczykowie i Sobieski, którzy niszcząc własne mienie, wraz z zabarykadowanymi Moskalami ponieśli śmierć. „Prawdziwą rzeź przerwało dopiero przybycie kolumny generała Tolla z Małkini oraz drugiej kolumny z Ostrowa; świeże siły nieprzyjacielskie zmusiły powstańców do opuszczenia pola bitwy po świetnym ataku na lewe skrzydło moskiewskie, które złamane, otworzyło powstańcom krwawe przejście ku Bugowi, gdzie się na nowo poczęli zbierać, podczas gdy Moskale ruszyli do Ostrowia."
Walka trwała od godziny 12.30 do 5 po południu, kosztowała powstańców 110 zabitych i 20 rannych, oraz pewną ilość wziętych do niewoli, wśród których znajdował się Szumski, były podoficer artylerii moskiewskiej.
Wydarzenie to mieszkańcy powiatu ostrowskiego upamiętnili wznosząc na miejscu bitwy w 1917 roku pomnik (granitowy obelisk zakończony stylizowanym krzyżem). Miejscowa ludność zawsze pamiętała o swoich bohaterach, organizując różnego rodzaju uroczystości rocznicowe, które od 1999 roku przybrały bardziej oficjalny i ogólno gminny charakter.